Słowem występu

Grudzień. Złudzeń jakby mniej. Nie czekałem z postanowieniami na koniec roku. Zmiany zachodzą niepozornie. Lekko jak wdech i wydech. Zapamiętuję wszystkie, lecz nie trzymam się kurczowo. Niektórzy żyją życie wieczne tu i teraz. Chciałbym ich poznać. Może trącamy się łokciami podczas codziennych powrotów z przyszłości? Kim będziesz za pięć lat?

Kiedy nie patrzymy w tym samym kierunku - konfrontacje. Rozmowy przez oczy. Nie tylko kto co miał miał, co u mnie, co u ciebie, spoko spoko, lol, luz. Też masz tak, że jak widzisz strach w oczach, masz ochotę drapnąć dla zabawy? Zostało mi chyba z czasów polowań. Teraz tylko chałwa i buty z marchwi. Sny za to w strzępach. Co myślisz? Jakie masz plany? Co masz na brzuchu?

Trochę mi zajęło stanie się znośnym dla samego siebie. Usłyszałem podejrzanie wiele miłych słów ostatnio. Wiesz jaki jestem. Wkurza mnie dużo rzeczy. Dużo udaję. Kot to proces - mówią. Ale podobno deadline jest produktywny.

 

Kot Ch.

 

Na pytanie: „Na co rybie ręcznik?” odpowiadamy puknięciem się w czoło.

Następnie bierzemy ręcznik, wycieramy zad i wychodzimy z wanny.

Już suchy Tuńczyk był w tym miesiącu gwiazdorem, reniferem, królem duńsko-norweskim, performerem, slamerem, studentem, stolarzem, kucharzem, sprzątaczem, kochankiem.

Teraz wychodzi z akwarium. Ryba też powinna mieć dom.

 

Smutny Tuńczyk

Kącik z muzyką

- Co porabiasz?
- Żyję i umieram na zmianę.

Fragment "Dialogów proroka"

W dniu moich 28-mych urodziny K. spytała mnie:
- Michał, czy nie czujesz się stary?
Odparłem:
- Skąd! Nigdy nie grałem szybciej.
A po chwili namysłu:
- Jaki Michał?

Fragment "Wspomnień proroka, czyli Brzechwą w Jahwe"

kocia inwokacja

staję nad brzegiem ciemnego lasu
otoczony szeptami wiatru i gałęzi
z trudem podnoszę ciężkie powieki
łapy wygięte mam z rozproszenia
przybywasz niespodziewanie
emisariuszu godzin wczesnych
przyjmij skromną daninę
chaos jeden pełny obrót

 

Warszawa

Miasto przeklęte
Martwe miasto
Trup na ulicy
Krew rynsztokiem
W kanale banał
 
Tu
Dochodzi mnie
Dum dum
 
Nie na bruku kroki
Nie walenie w ścianę
To czyjeś serce
Jeszcze bije

 

I tylko ładne tatuaże

Z białymi słuchawkami w uszach
Jestem na spotkaniu
Nie mogę rozmawiać
Gdzie jestem?
Zerkam na telefon
Ktoś gada do mnie
Głos w głowie
Wstrzymuję oddech
W napięciu
Czekam na swoje imię
Co co?
Jak mi na imię?

 

* * *

Przyjadę, jak sprzątniesz.
Przysięga. Obietnica.
 
Chwilę przed snem
mówię niedorzeczne
"zostań".
 
Chcesz? W pełni nadziei
odkręcasz korek. Czuć octem.
Jednak nie.
 
Jeśli z czasem lepsze,
czy to Droga?

Akwarium światem zwane

* * *

Wyciągam włosy z ust.
Nie martw się. Jeszcze 10 lat i będziesz łysy.
Ciężko to przełknąć.
Przy pierwszym ugryzieniu bułki zawsze natrafisz albo na folię albo na papier.
A czego się spodziewałaś? Hiszpańskiej Inkwizycji?

  • Spodziewałam się domku dla lalek i kucyka pony.
    Twoja miłość z gimnazjum również się nie spodziewała, że spotka cię te naście lat później w mundurze policyjnym.
    Gimnazja zlikwidowali, więc może policję też zlikwidują.
    Przy drugim ugryzieniu sos wylewa się na koszulę.
    Trzeba będzie wyprać.
    Dopiero jak spojrzał na mnie zdałem sobie sprawę, że jest niewidomy.
    Jak będą państwo potrzebowali jakiegoś wokalu albo saksofonu to niech państwo zajrzą.
    9 L jak Lucyna.
    Faktycznie. Dźwięk nie ma swojej powierzchowności.
    Nie brudzi spodni, nie wylewa się na koszulę.
    Jak byłem mały żułem zatyczki do uszu i mi nie smakowały.
    Brawo Sherlocku.
    W usta możesz włożyć co chcesz.
     

Wszędzie są ciała, a w miłości chodzi o nieobecność ciała.

Wszędzie są ciała, a w miłości chodzi o nieobecność ciała.
 
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy.
Największe jest jednak ciało, które rozlewa się pod powieki
i prowadzi jakby za smycz ciągnęło.
 
Twoim problem nie jest to, że się urodziłeś,
ale to, że nie umrzesz.

  • Jakim cudem?
  • Którymś z tych niezatwierdzonych przez Watykan.
     
    Kiedy prowadzi Cię to ciało nie widzisz szyldów restauracji, świecących neonów banków, ubłoconych aut, połatanych dróg. Gdy idziesz nie masz stóp, nie masz kolan, nie masz bioder. Poczucie gruntu pod nogami jest fantomowe.
     
  • Jezu, co Ty robisz?
  • Krzyżuję się.
  • A z czym?
     
    Ciało zatapia się. Znika pod drugim o rozpiętości płaszczki.
    Zanurzony nie ma pleców, nie ma szyi, nie ma głowy.
    Nie ma windy, nie ma korytarza, nie ma pokoju. Jest kolor. Pomaramaramaramarmaramaramarmaramarańczowy.
    Wielka fala wyrzuca ciało. Łapczywie otwierasz usta. Zagryzasz powietrze. Potrzebujesz wsparcia, ale ten gość, który podchodzi do Ciebie to nie ratownik,
    ani przebieraniec ze słonecznego patrolu, tylko Jacques Derrida szukający śladów.
    Wszędzie są ciała, a w miłości chodzi o

 

Karuzela

Pójdziemy na karuzelę,
Tylko najpierw znajdę bankomat.
Zaczynasz się kręcić dopiero, gdy dostajesz kartę.
Zaczynasz się kręcić kiedy gubisz kartę albo gdy dostrzegasz ogon uciekający przed Twoją szczęką.
Niektórzy są tak wygimnastykowani, że są w stanie go złapać, a nawet założyć nogę za głowę i zrobić sobie loda.
Cóż. Większość spontanicznych reakcji to i tak brawurowe wykonanie 4:33.
 
Karuzela.
20 złotych za 4 minuty.
Na tym mrozie brzmi jak nagroda.
Dziecko uczy się siadać po około 6 miesiącach. My siadamy po 23 latach.
Przypomina to start samolotu. Wzięcie na barana przez dwumetrowego wujka. Patrzenie za burtę promu.
Gdyby nie ta karuzela już byśmy nie żyli, spadli z dachów Hotelu Rzymskiego, Arkadii, Biblioteki Raczyńskich.
Tak, kręcimy się.
Hygea też by chciała.

 

Prywatnie

Jeśli sięgam po kubek, znaczy, że nie pamiętam kiedy go opróżniłem.
Nie pamiętam.
Dziwię się w torebkę.

  • Co Ty robisz?
    Znalazłem stanik pod poduszką.
    Teraz nie wiem, gdzie jest północ, gdzie jest zachód, gdzie jest zachód, gdzie jest?
    Rezygnuję z tego. Składam wniosek.
    Z poważaniem.
    Okienko od 8 do 10 tylko.
    Nie żyję wtedy. Żyję wcześniej i później.
    Przestraszyłem siebie kichnięciem.
  • Znowu to robi! Straszy wszystkich! Nie możesz się powstrzymać?
    Nietak
  • Wujku? Jeżeli uczysz się prywatnie, znaczy, że robisz to dla siebie?
    Robię wszystko. Noszę wodę, leję wodę, spuszczam wodę.
    Piję wodę w kubku po herbacie. Jeszcze ma smak tych ostatnich.
  • Widziałeś gdzieś mój stanik?
    Nie wiem. Rezygnuję z tego.
    Dziwię się sobie w torebkę.