Słowem wstępu
Po długiej przerwie, nie jałowej jednak, wracamy do publikowania. Słowa i obrazy, nierzadko coś pomiędzy. Grudzień jako nawias zamykający, czas podsumowań i może też szczerych wyznań.
Zawsze chciałem zrzygać się na scenie, obecnie jednak pachnie to za bardzo punkiem, na co kiedyś pewnie poleciałbym jak ćma w ogień. Z perspektywy punk zdaje mi się raczej zjawiskiem odzieżowym niż ideologicznym.
Ostatecznie rzecz się jakoś rozwinie. Może nawet ktoś z gładkim czołem znajdzie tu coś dla siebie.
Kot Ch.
Kącik z muzyką
Krótkie przemyślenia z filmu "Samsara"
W filmie "Samsara" jest scena, w której
mnisi usypują z barwnego pyłu obraz.
Piękna rzecz.
Jednak, jakby się zastanowić. Kichnięcie, kaszlnięcie,
lekkie ziewnięcie może obrócić godziny pracy w niwecz.
Udaje się. Cudem?
Chwilę później kamera oddala się.
Mnisi ścierają barwny pył.
Niczym dziecko budujące zamek z piasku.
By go skopać i zrównać z ziemią.
Czyż nie fantastyczne podejście do dzieła?
Kamera nie zawsze jest na miejscu.
Wspomnienia zamazują się z czasem.
Gdzie sens?
A może... Czy wiesz, na co patrzysz, gdy widzisz obraz?
Bo może sam obraz jest produktem ubocznym,
a to, co się wydarzyło, uleciało bezpowrotnie.
Rzeczy magiczne
Nie wierzę w rzeczy magiczne,
a zdarza się. Lawina śmieci w skrzynce na listy.
Tęsknię czasem, aż wstyd.
Przegapiona karteczka z życzeniami.
Wyjebałbym niemal.
Głupi kot.
W dobrej knajpie
W dobrej knajpie kelner nie gapi się.
Jedzenie też nie.
Tak lubię.
Gdy nic, ani nikt nie przypomina mi,
że żyję. Pamiętam przecież.
Pamiętam też o zbrodni.
Jedzenie - ofiara. Kelner - świadek,
współudział poniekąd.
Udajemy, że nikt nic.
* * *
Przyglądam się filiżance kawy.
Osad z kremy na ściankach.
Ostatnia kropla - pióro wieczne.
Dostrzegłem dziś stado ptaków nad koronami drzew.
Las białej czapli
- ktoś mruknął z tyłu.
* * *
Chwilami zapominam
kim chciałbym być
i wychodzę na dwór.
Miasto.
Nie miejsce.
To umysł pulsujący.
Przypominam sobie.
Teraz.