Słowem występu
Kwiecień. Trochę jesień. Zasypiam na ciepłej klawiaturze. Miejsce po talerzu zajęte. Nie wybrzydzam. Kocia duma nie pozwala prosić, ale... Przychodzą rzeczy same? Nieco prawdy.
Wyszły moje braki czytelnicze. Nie pamiętam scenariusza. Próbuję coś czasem zaimprowizować. Publiczność patrzy w mieszance bólu i niedowierzania. Przypływ cynizmu. Zacząłem się kryć za okularami. Pełno zdjęć kotów w okularach po sieci rozsianych - pomyślałem "czemu nie?". Lubię maski. Wierzę maskom. Niesamowite jak bardzo kłamiemy, gdy otwieramy się w poczuciu bycia szczerym.
Zakochać się, zapaść w miłość. Tragedia. Nieszczęście. Nie zdarza się często - i dobrze. Zdarza się za to kawa bez kofeiny, piwo bezalkoholowe, mleko bez laktozy, lokaty bez ryzyka. Dlaczego ludzie nie mają z tym problemu?
Kot Ch.
Zaczęło się żartem, lecz zanim klepaliśmy uda w podziwie dla językowego kunsztu, trochę pościeraliśmy trampki, pokręciliśmy ręce i powycieraliśmy nosy. „Jak upadać to na cztery łapy albo jeden pysk” – mówi cygańskie porzekadło, ale jeszcze bardziej w tym miesiącu urzekający stał się pogłos ze szczycieńskiej rozmowy „Czasy jakieś takie spokojniejsze. Wszystko normalnieje” . Lnieje... Linieje. Skóra własna. Łuski całe.
Smutny Tuńczyk
Kącik z muzyką
myśli kotłownia
godziny całe
nie płynne
niestałe
słowna siłownia
ze "Spisanych na paragonach"
Powroty
Otwarta grota.
Nie ma kota.
Na ziemi galoty.
Upadki. Wzloty.
Koniec wywodu.
Chciałoby się do przodu.
A w miejscu obroty.
Subtelnie o piździe pod okiem
jak balet
ja pik walet
uderzam w konkury
kolor purpury
kolor rolet
zamęt, czy talent?
nawet lubię fiolet
trochę ornament
trochę hańba, trochę ornament
Przemyślenia po drugim obejrzeniu filmu "Lobster"
Gdybym został sam w ostatni dzień pobytu.
Chciałbym być antylopą.
Antylopa zdaje się drastycznie czyścić pamięć krótkotrwałą.
Jak taki wielki kot, nie to co ja,
goni antylopę, pamięta ona o tym około pięciu minut.
Biegnie.
Po tym czasie zwierzę momentalnie traci wspomnienia
i staje w miejscu.
Nie pamięta już dlaczego uciekało.
Dlaczego znalazło się akurat tu.
Nie wiem jednak, czy kota możnaby zamienić w coś innego.
Pewnie nie...
Inna rzecz, że to ty sprzedałaś mi ten pomysł.
Słodkawa bajka na kwiecień
po święceniu jajek
nie słychać bajek
o Królowej Lasu
las mały
w brytfannie cały
przeczesuję drzew korony
na białych schodach
bo taka tu moda
czuję karmel solony
w powietrzu pieprzu woń
wącham jeszcze dłoń
i włosy, ucho, kark
całuję zabliźniony bark
czy to ja tak dudnię?
ziemi trzęsienie
na nic schronienie
świat skończy się przed południem
Dzień dobry
kot otwiera oczy
szeroko
w noc
siódme życie
witam jasno
byłbym zasnął
Po burzy
po burzy wczoraj wieczór
dzień się dłuży barwy szarej
szalej! krzyczą jeszcze
ale nic dalej
nie gonię
jak wilgotna deska
mięknie duma męska
z zaciekawienia
w stanie skupienia
oglądam dłonie
Przemyślenia po obejrzeniu spektaklu "Triumf woli"
"Plan działania powinien powstać w ciągu siedmiu oddechów"
mówi "Hagakure" pomijając z matczyną troską przypadki brzegowe.
Siedem. Sześć. Pięć... Osiem?
Czas.
"Pojawiłeś się w złym momencie"
bębni mi o czaszkę jeszcze.
Nie pamiętam, co teraz.
Bez suflera. Nie w porę. W złym stroju. Nie ta sztuka nawet.
Kolorów tonie.
Wielcy mistrzowie.
Każdy się dowie.
Jak ważne są dłonie.
A ty?
Gdzie masz przebranie? Pamiętasz tekst?
Zjawiskowo,
wychodzę na scenę, kiedy pokonam palące uczucie w żołądku.
Stąd wiem kiedy "teraz".
* * *
w górę liście
mocno w gruncie
korzenie
choć tylko na chwilę wszystko
przyjdzie pożegnać się z ziemią
ziemia
dobra matka
przyjmie z powrotem
bez wyrzutów
Akwarium światem zwane
* * *
Może coś mniej umownego od czasu
od słów.
Zeszły rok przeżyłem w ciągu jednego dnia,
a następny miesiąc będzie zaledwie
godziną walki gestów podskórnych
o wyjście na zewnątrz.
„Może powinniśmy brać przykład z kwiatów?”
słyszę.
Nie wiem nawet, kiedy Twoje zdanie stało się moim,
a co dopiero mówić o innej przynależności.
Należę do ziemi,
lecz czy to również nie jest kwestią naszej umowy?
Rozkładanie się.
Otwieranie dotykiem pustki.
Wiedza niedostępna
Nie porozmawiasz o tym z kołami samochodów.
To serce już nie wytłumaczy, dlaczego się nie rozkurczyło.
Uderzasz parasolem o krawężnik
w obawie, że zaraz zacznie się ulica.
Zaczął się
ruch.
Taniec okruchów
wzbijanych w powietrze dziobami gołębi.
Tysiąc
Teraz będziesz śnił
Dużo
Dużo
i dopiero pytanie księdza:
„Czemu jeszcze nie byłeś w Petersburgu?”
Zwróci uwagę na twoje ciało porośnięte bluszczem.
Ledwo
wybiegniesz spod rozpadającego się ołtarza.
Wpadniesz w rozwarte powietrze,
przytulające się do drzew.
Wybuchnie.
Płacz. Śmiejesz się.
Takich dni będzie tysiąc.
* * *
stromość
przerwanie sygnału dotyku
tykanie
co jeśli winda nie ruszy
tramwaj nie pojedzie
człowiek nie przyjdzie
co jeśli nic się nie stanie
Impresja po obejrzeniu filmu "Eraserhead"
Roślinka, której co noc śpiewałeś kołysankę już się nie obudzi.
Skóra, jak bandaż owijający żebra, zacznie przeciekać.
Rozbierzesz stopy i przerzucisz je przez grzejnik.
Gdzieś zza drzwi obudzi Cię stukot warg,
dłoni obijających się o równowagę.
Oczy potoczą się po jęku dziecka
powoli,
aż zostaną wchłonięte.
Piosenka z poniedziałkowego spaceru
Zgodna ość
Rybi pyszczek
Koci grzbiet
Pocałunkiem napraw ręce
które trzymam za zębami
Zgodna ość
Małpi przysiad
Psie liźnięcie
Jak już wytrzesz
do szuflady
Leżymy jak łyżeczki
Myśli zostawione na noc
Łóżka zostawione na noc
Pokoje zostawione na noc
Pokoje pokoje pokoje
Koję