Słowem występu
Liryczne rozpasanie. Czy to przejdzie? W przejściu podziemnym. Miliony westchnień. Po trochu zbieram się do siebie. Nie myślę wiele. Nie zapominam o wardze pękniętej. Ajołletsgo. Oto twoje jest królestwo. Pięknie. Lecz po słońca wchodzie widać wyraźnie, że tu żadne życie nie jest święte. I na wschód patrzy się raczej niechętnie. Chciałem Ci tylko powiedzieć...
Autorzy
Chlorek Potasu
Pirulli 2023 - Marzec
Nie no, Kotencja jak z Wołga jakiego... wiem wiem...
Niewyczerpany żart
zapierdolę niebawem wszystkich
lodem [swego] serca
- AA
* * *
Nie temat na ścianę
Oparcie
W momencie
Trzy metry w dół
Niektóre rany
Niektóre rany wyglądają ładnie
Oczy
Czytam
Jeden ruch niewłaściwy
Jeden ruch
I spłoniesz
Przyszedłem się ogrzać
Skoro pytasz
W pustce
Każdy jest twórcą
Zaufaj pustce
Odbierasz sobie
Dajesz pustce
Wnętrze puste
Wypełnię
Nie ma mnie zupełnie
Odbicia nie mam w lustrze
Lecz staję się oddechem
Mniej więcej
Nic nie mieć, nic nie musieć
Cośtam o kamiennej twarzy
Jak najbardziej moje bywa dla mnie niewidoczne
Jeśli po twarzy nie widać
Jeśli nie wiesz, co czuję
Dla mnie dobrze
Jakim kubeczkiem dziś jestem
Wieczne zdziwienie
Niedostępne
W zamian wyraz milszy
Spadać w ciszy
Gdy wszechświat milczy
Na trzeźwo, powiedzmy
Na kliszy miejsce
W głąb siebie
Dziś mam ochotę
Głucho uderzyć o ziemię
Rzeczy które życie cz. 2
Morda nie szklanka
Stary nie ściana
Żyć nie umierać
Kości kości
Teraz nie potem
Nie spać
Nie jeść
Nie myśleć
Niepoważnie
Szczerze tym razem
Do jedenastej w pędzie
Od jedenastej samotnie
Czas rozciągnięty
Karty psy koty
Dziesięć złotych
Bez nas pomiędzy
Płyny
Płynną czernią raz jeszcze
Słonecznie
Lecz w cieniu stoję
Chyba targuję się z życiem nieskutecznie
Taguję przystanki autobusowe
Rozkłady stają się nieczytelne
I sąsiadka spod szóstki szóstki szóstki
Z maczetą czai się na moje ręce
Spóźniony, choć wyszedłem wcześniej
Nieobecny jestem tylko, gdy biorę lekcje
Po dzwonku
Nieproszony się odezwę
A kiedy wreszcie mam w kącie spokój
Chwilę siedzę, lecz to nie potrwa wiecznie
Nie umawiałem się ze sobą na lata spokojniejsze
Dziś jestem
Dziś jestem kotem
Zagrzebanym w pościeli
Po nos
Z filcowym pomidorem
Pachnącym bursztynowym świerzopem
Miętka raczej
Z różowym włosem tu i tam
Wygolonym po operacji
Mam w dupie, co myślisz o mnie
Ale nie złośliwie
Choć czasem złościsz mnie okrutnie
Że podrapałbym do krwi
I łeb przetrącił
Sytuacje nieczęste
Raczej śpię w najlepsze
Pod dachem znajduję ciepłe miejsce
Lecz w ciszy dochodzą mnie rozmów strzępy
Słyszę pazurki
To czają się sępy
Nad głową wirowanie
Szum konkretny na ekranie
Ale ja w pełni
Nigdzie nie wybieram się jeszcze