Słowem występu
Wrzesień. Ciało robi wydech. Wirusy, awarie lewych nadgarstków i przycinanie się na potęgę. Stare mechanizmy nie przestają działać, tylko zgrzyty jakieś głośniejsze. Smaruję się jeszcze w dobrej wierze. Podłączam drukarki, oglądam komputery z każdej strony. Rodzynek w grupie terapeutycznej. Gdzie ci mężczyźni? W zamian baśń o Żelaznym Janie, kawa we dwóch i spacer po lesie, jak marsz marsz. Wracam w folii bąbelkowej. Niech będzie. Małe zwycięstwa. Pode mną materac al dente, ale nie mogę spać. Nie chcę. W porze nocnej spod łóżka wychodzą włochate bestie. Mieł.
Autorzy
Kot Chaosu
Issa nie wydaje się zadowolona, ale to tylko moja projekcja
Emulgator i środowisko
- Przynieś cudo
- pff. cudo.
grzmot, klamot i
majkrosoftowy
hipnotyzer na
wiecznym dążeniu do
najaktualniejszej wersji
fragment "Dialogów z Zebrą"
Gruby Ryba
Dobra, jeszcze trochę prozy. W tym tygodniu Smutny Tuńczyk występował na Mistrzostwach Świata w Slamie Poetyckim z wierszem "Cisza". Z obrazem zawsze lepiej. Przewinąłem, no bo bez przesady.
Zmierzch bogów
Przed zadaniem ciosu
Drży bezkres
Cofam rękę
Rozpadam się na pół
Ciut bliżej dwugłosu
Spomiędzy wyrwanych włosów
Z głowy
Pękniętej, głośny
Strzelam w powietrze
Raz dwa trzy, wietrzę
Czysty bezsens
Z lęku, zawiści, czy zazdrości
Moc z przedrostkiem
Na wyciągniętej ręki mosty
Czarna świeca
Zgubiłem się w ciszy nocnej
Trzask pod stopami, w bramie
Warkot kształtów niewidocznych
Oczu i zębów blask mnie mami, sami
Liczymy się w relacji lewy prosty
Czas - woskowy bożek topniejący
Krew - smak, którego nie zapomnę
Nie byłem
Coś o spacerach jesienią, trochę o wspinaczce
Czasami twoje pęknięcia
Będą źródłem wstydu
Wystającą milimetry płytą chodnika
Na którą naprzesz niecierpliwą stopą
Fontanna wody i ziemi
Lepiej po niż przed spotkaniem
Bywa przed
Czasami twoje pęknięcia
Będą źródłem siły
Wystającym milimetry punktem w płaskiej niemal ścianie
Na którym oprzesz pewnie stopę
I może chwilę odpoczniesz
Przed następnym ruchem