Słowem występu
Lipiec. Miesiąc bezsenny niewymuszenie. Ocean absurdu bez alertu RCB. "Mazowiecka pustka". Kontury rozmyte lub zbyt ostre na zmianę. Taki łeb. Konfitura egzotyczna. Skalp ściągam z charakterystycznym mlaśnięciem. Klik wieczko. Tu masz łyżeczkę. Na początku słodki i kwiatowy, później warzywny i gorzki. Nie szkodzi. Co wychodzi? Muzyka specyficzna. Słowa klucze i zamki zameczki trzask trzask. Pisanie przesadnie łatwe. Place niespokojne. Wiadomość usunięta to był kciuk wysłany przypadkiem. Poważnie. Myślę, że Wiktor tylko udał, że zamyka portal. Pewnie nigdy się nie dowiemy, jak było naprawdę.
Kao Tzu
Autorzy
Kot Chaosu (KC)
Mordka, mordeczka
"Człowiek, który wraca do domu po trzeciej w nocy
Jest raczej gotowy na życie wieczne"
- Georgios Mazakis
W katedrze załamań i ugięć
Błogosławieni ci, którzy nie czekają
Rozciągnięci jak pranie na sznurze
Wiecznie urodzeni dziś rano
Nieskończenie zdziwieni teraz zaraz
Bez planów na sierpień i wrzesień
Wniosków z ostatnich doświadczeń
Niepragnący jutra ani na jotę
Czy kroku do przodu wiodącego naprzód
Ufni w zasadność spadania
Moshpit
Z ludzkich czułości
Zderzenia sprężyste
Niekoniecznie
Kontrolowane
Chciałoby się, lecz nie
Męczy mnie postój
Więc znikam
W ramionach i włosach
Łokciach w żebra
Po ziemi mną miota
I niemal konam
Lecz pomocy nie wołam
Z dupy
Gdy wstaję
Z kolan
Czym prędzej
Czy podniosą mnie, czy nie
Mam ręce
I łeb zacięty
Zapraszam
Mikrouszkodzenia
W mózg przeklęty
By wypluć "ja" własne
Wdeptać w ziemię
W nos wciągnąć piach
Taniec ostatni jak zawsze
Przykładowe błędy życiowe
bez specjalnej kolejności i niektóre się pokrywają i oczywiście możesz się nie zgadzać, ale wiesz - to tylko moja opinia; a przy okazji, to czy każda karta praw musi degenrować w formę świątecznie ogwiazdowaną Folwark-stajl? weź to rozwiąż
pokłócić się i nie pogodzić
odlać ziemniaki za wcześnie
złapać i nie puścić (szczególnie jak bardzo gorące,
z ekstremalnie zimnym najpewniej już po ptakach)
rzucić coś komuś, kto nie patrzy
schować się, kiedy nikt nie szuka
szukać, kiedy nikt się nie chowa
pomylić przód z tyłem (można przeżyć stosunkowo długo
myląc lewo i prawo, a w polityce to już w ogóle)
wsypać za dużo makaronu do za małego garnka
mylić obrazy z rzeczami (głębokie - wiem)
wejść gdzieś lub w coś i potem nie wyjść nigdzie
zapomnieć o gofrach
zapomnieć o sobie
zapomnieć dobry pomysł (i nie zapisać go wcześniej
albo zapomnieć, gdzie się zapisało)
zostawić mokry ręcznik i przepocone ubranie w plecaku na noc
pomylić zabawę z pracą (pracę z zabawą jest nawet ok)
w przepisie jest wyraźnie napisane "łyżkę alkoholu" i nie użyć łyżki
zacząć zdanie od "prawda jest taka, że" i skłamać
Starszy kolega
Pokazujesz mi
Jak podciągać się
Na placu zabaw
Po północy
Wiszę więc chwilę
Między Saturnem i Jowiszem
Trzy cztery
Każdy kolejny raz lepszy
Tylko gówno widać
Bo rogal z Księżyca
Oszczędny
A łuna nad miastem niezbyt
Więc jestem pozornie
Wtenczas
Odpowiada mi ten teatr
Gdy potem na ławce
Czekamy na Słońce
Niespiesznie
Dzieci kwiaty
Plujemy łupinami słonecznika
I nie zrywamy się na równe nogi
Gdy pies z krawężnika
Warczy na nas niepotrzebnie
Nie jesteśmy niebezpieczni
Choć pewnie wyglądamy niewyględnie
Jak tak patrzymy na gwiazdy
Ja opowiadam ci o niej
Ty śmiejesz się ze mnie
Bo wiesz, że wierzę w każde słowo
Ale nie komentujesz
Bo nie chcesz
I ja, zjawiskowo, nie potrzebuję więcej
Czerwień
Pod niebem, jakby pod kołdrą z latarką
Praga płonie raz kolejny
Tylko ja mam lat siedemnaście
W obcym mieście
Wakacje
Z mapą, ale nie wiem, gdzie jestem
Przeoczyłem tory na trasie
I ślepą uliczkę
I szukam języka w gębie
Bez duchów i głosów wewnętrznych przynajmniej
Tym razem
Tylko brzuch śpiewa mi smętnie
Nigdy zawsze
Czas stop ostatecznie
Każdy wraca
Kto teraz wychodzi?
Nieważne
Wszystko w zwolnionym tempie