Słowem występu

Dziennik pokładowy. Maj 2021. Właz bunkra numer 753 otwarty dnia piętnastego. Pierwszy robot zwiadowczy powrócił z rekonensansu w trybie awaryjnym po dziesięciu ziemskich dniach nieobecności. Przyczyną, był dziwny pięciopalczasty obiekt z tworzywa polimerowego, który wręcił się w gąsiennicę, uniemożliwiając skręt w skrajne prawo. Zebrane przez robota próbki środowiskowe, które dokładnie przebadaliśmy w ciągu następnego tygodnia, dały pierwszy promyk nadziei po roku ciężkiej podróży na nową planetę, którą nazwaliśmy dla oswojenia Błażej X. Pierwsza sonda wysłana na Błażeja X w 2019-tym dowiodła, że planeta posiada atmosferę zbliżoną do ziemskiej. Teraz wiemy, że powietrze jest tu zdatne do oddychania bez wspomagania tlenowego. Co ciekawe, zapach powietrza cechuje lekka nuta bobu, czujniki nie stwierdziły jednak obecności drobin bobu w próbkach. Badania próbek gleby i miejscowej flory nasuwają wnioski, że na Błażeju X jest woda pitna i rośliny, które poza powodowaniem lekkich wzdęć, są jadalne. Czy jesteśmy o krok od kolonizacji? Za wcześnie, by mieć pewność.
 
Kpt. Miałza

Autorzy

Wanda Bez Bandy (WBB), Smutny Tuńczyk (ST), Kuc Chaosu (KC)

 

IMG_20210528_100006__01_kc_ready

"Kalendarz Pirulli 2021: Maju Maj" KC

Oko na Maroko

Nim powiesz "już starczy"
Z tarczą, czy na tarczy
Jak oko za muchą
Tak kot w ucho
Czujny, zapura i zamiałczy
Mysz pod poduszkę dał Ci
A skąd ten słów walczyk?

Fragment "Antologii rymów z imionami", rozdział "Marcin" autorstwa o. Coteau

"Nie kończ się jeszcze" WBB

Nie kończ się jeszcze

Nie mogę przyjąć
Mam zajęte ręce
Jakby odcięło mi górę
Nie mam gdzie się wspinać
Problem z głosem to problem z całym ciałem
 
Więc staram się być
Moszczę się w niewygodzie
Próbuję budzić się i zasypiać
Mam zaklęte ręce
Przyjmuję i utylizuję
 
Ciągnie mnie do uników i ucieczek
Gubię po drodze klucze i dystans
Nie wiem, kiedy ogłosić koniec
Czy to już?
Nie pamiętam tych impulsów
Które pomagały mi zacząć jeszcze raz
Zamieram, zanim zrobię krok
Szukam w panice po omacku
 
Nie wiem, czy może być lepiej
Może?
 
Nie mogę już udawać
Próbuję się dogonić
Jakby odcięło mi głowę
Nie mam gdzie się schować
Problem z głosem to prośba o pomoc WBB

Może trochę o sprzątaniu

Świadectwa istnienia
Wymazuję co tydzień
Uważnie, niemal maniakalnie
Jak miejsce zbrodni
Kiedy ktoś zaraz może
Rzucić cień szansy
 
Widzę przyszłość jakby
Jestem Lear, czy Makbet
Kiedy drga kurtyna
Kiedy wszystko jasne
 
Ale znów się udało
Nic się nie wydarzyło
Nikogo tu nie było
Nic nie wiem
Nic nie powiem
We śnie zaciśnięte zęby
 
Nieznośna przeciętność
Na twarzy smutek jak zmarszczka
Która zwykle towarzyszy w uśmiechu
Tym razem uparcie zostaje
 
Na ścianie plama, której nie zetrę KC
 

IMG_20210508_192452__01__01_kc_ready

"Las" KC

To brzmi jak akceptacja śmiertelności

grozisz mi że umierasz
odejdziesz szybciej niż radiowa trójka
czekamy na to bardziej niż na koniec pandemii
trochę nudny film ale jak nie ma nic do oglądania to można
niektórzy żeby oswoić dzieci ze śmiercią kupują im chomika
inni wysyłają do dziadków
 
kim jestem?
czego dowiedziałem się o sobie?
co ja mam do siebie włożyć?
pytam przed lodówką
światło ST

Kiedy budzisz się o 3., żeby wypić szklankę wody

muszę zapisać się do dermatologa
za rok otrzymam tylko refundację na oklepywanie twarzy nowym testamentem
znaki są wszędzie
na ziemi suficie w pakiecie office i chlebaku
czerstwy bochen jest ostrzeżeniem
 
czemu na pierwsze piętro mówi się parter?
początek myślenia to dźwiękonaśladownictwo
muzyka do windy do sklepu do piwnicy na klatkę na strych
na chrzciny komunie bierzmowania śluby wesela stypy
 
czy umiesz zagrać "Stairway to Heaven"? ST
 

"Victim 1.0" WBB

Kiedy nikt nie całuje cię na dobranoc

rozprawka z chłopów bardzo przyda się w późniejszym życiu
co mnie nie zabije to mnie wkurwi
jak się nazywa ten stan?
reagujemy na kilka imion
 
dzięki twoim instastories
wiem jak zawiesić kostkę do wc
zapach lasu drzewo morska bryza sandał
 
kiedy przekroczymy milion subskrypcji
zupełnie inaczej będą smakowały dania na wynos
inaczej zabrzmi przypadkowe dotknięcie niezdezynfekowanej dłoni
inaczej będzie wyglądał człowiek bez maseczki
inaczej to sobie wyobrazimy ST
 

IMG_20210424_213714__01__01_kc_ready

"Ałuuu" KC

Kupił chłopak wiertarkę

Mój chłopak kupił wiertarkę. Celmę trzydziestoletnią, ale cena jak za nową. "Bo co polska to polska. Te nowe w Chinach dzieci składają". Niech ma. Tablica korkowa stoi w przedpokoju od pół roku, to może w końcu powiesi. Chciałam farbą tablicową ścianę zrobić, ale powiedział, że będzie się sypać, a on jest alergikiem. Niech będzie. Chłopak nigdy nie wiercił, bo rodzice wszystko robili za niego. "Trzeba sprawdzić najpierw". Sprawdza. Idzie do piwnicy i po godzinie wraca. "Jak w masełko". Wbija do sypialni i robi trzy dziury nad łóżkiem. "Co ty?" pytam, a on mi na to, że ściana pewnie inna niż w piwnicy, a nie chce jakby co fuszery odwalić, co by wszyscy z wejścia widzieli. "Zaklei się potem". Tydzień później. Nie zakleja się. Sypialnia wygląda jak po wyzwoleniu przez sowietów. Nie wytrzymuję i zaklejam. Dwa tygodnie później. Nie nadążam ze szpachlowaniem. Biegam jak jaka Szarapowa po korcie i gładzią zapycham dziury, bo sąsiedzi nam już zaglądają z klatki schodowej. Pierdnąć nie można w tajemnicy. Dzielnicowy był u nas trzy razy, bo cisza nocna, a chłopak nie mógł spać, bo nowe wiertła przyszły. Sąsiedzi to w ogóle mijają nas w milczeniu i potem słyszę tylko "korniki" za plecami. W końcu nie wytrzymuję i mówię, żeby przestał, bo pożałuje. Umawiamy się na 3 dziury dziennie. Słownie "trzy". Kompromis jak kompromis. I potem przychodzi piątek i słyszę raz dwa trzy cztery pięć i myślę kurła dość odchodzę. Staję nad nim i krzyczę, czy liczyć zapomniał, a on nie odwraca się nawet, bo wierci a na uszach ma słuchawki tłumiące hałas, które kupił, kiedy przekonywał że będzie sławnym perkusistą, chociaż klaskać Rubika nie umie. Sześć. Wyrywam wtyczkę z gniazdka to się w końcu odwraca. Krzyczę, czy liczyć zapomniał, a on mi na to, że co krzyczę i że to umówione trzy dziury plus trzy niewykorzystane z soboty, bo w szabas wiercił nie będzie. "Szabas, tak? To ściągaj gacie!". Łapię łajzę za nogę i szarpię nogawkę. Chłopak pada na ziemię i wierzga jak Święty Wit, ale wiertarki z rąk nie wypuszcza. "Zostaw babo!" jęczy, ale jego głos wydaje się jakiś dziwnie wysoki, oddajalący się, jakby przez stary telefon. Film się urywa.
"Brieł!". Czuję wilgoć na policzku i mięsny oddech. Otwieram oczy. Koteczka głodna. Która godzina? Szósta trzydzieści. Uch... Dzwong straszny, choć położyłam się wczoraj wcześnie. To pewnie waleriana, co koteczce koc wypsikałam na uspokojenie. Rozglądam się po pokoju. Ściany całe. Ktoś się kręci po kuchni. "Idę grać, pa!" słyszę. Tablice stoją. Wiertarka nierozpakowana. Więc sen. Choć jak sobie przypomnę, to cały czas jestem trochę zła za te dziury. KC
 

IMG_20210515_174609_kc_ready

"Ciało" KC