Słowem występu

Październik. Sezon festiwalowy z lekkim opóźnieniem. Prawa. Lewa. Homo. Hetero. Anty. Pro. Czy masz już ulubiony nadruk? Chciałbym wierzyć, że to dopiero początek, ale czas leci mi tak szybko. Na jaki występ czekasz najbardziej? Czy już był? Potrafiłem całkiem nieźle czytać z twarzy, z samych oczu (czasem i z nosa) jest ciężej. Nie tylko psy są zagubione. Miał.
 
Kot Ch.

Autorzy

Kot Chaosu (KC), Smutny Tuńczyk (ST)
 

IMG_20201015_202300__01_kc_ready

"Akcelerator" KC

Bal maskowy

Kiedy zwolnię za mocno
Podzielę się tą myślą ulotną
Chwilą jedną
"Już czas!"
Trafiasz w sedno
I czekasz
Jak pod Troją Agamemnon

"Plecy" Hrusta Konar

Mażę

Z pojęciem właśność
Ciało moje
Stoję
Nad przepaścią
Na przyszłość naszą
W doł patrzę, waśnią
Karmimy się
Hossa, bessa
I te pe, masz los
A kasą jak kałboj na lasso
Światła gasną - to nic
Dobrze, że nie czas śnić
Bo nie mogę zasnąć
A zdarzyło mi się raz no
"Tu byłem" co poradzę
Panie władzo
Że to nie jaskinia Lascaux KC

 

IMG_20201013_181042__01__01_kc_ready

"Nie czas śnić" KC

Twój na wieki

Próba przetrawienia "Lat nauki Wilhelma Meistra" Goethe'ego (tak, tego, który przywiózł do Niemiec pierwszą gitarę)

Obtoczyłaś mnie z obu stron w mącę iluzji
Cyp
Cyp
Cypcypcypcypcyp
A potem chlup
Namoczyłaś
Od góry do dołu
W rostrzepanym jednolicie
Jajku namiętności
Ach
Lepkiego i wilgotnego
Tak
Rzuciłaś
W bułkę tartą marzeń
Gdy te przywierały do mnie
Drobina po drobinie
I jeszcze szur szur
Do sucha
Nim delikatnie
Krzy krzy
I szszszszsz
Zaskwierczałem cichutko
Na rozgrzanej patelni uczuć
Tam z jednej na drugą stronę
By równomiernie
I na chrupko
Niespiesznie
Jak to się stało, najdroższa
Że dziwnym trafem wylądowałem potem
Na Twym drogim różowym niewinnością pośladku?
"Aaaa!"
Wykrzyknęłaś
A ja, ni mniej, ni więcej
Lecz równie wstrząśnięty
Plasnąłem, jak najzwyklejszy pszenny placor
O podłogę Twej najdroższej kuchni KC

 

Projekt-bez-tytu-u_kc_ready

"Projekt bez tytułu" ST

* * *

Moje dzieci mają skrzela.
To nie powód do wstydu.
Zajrzyj do szkół, do szpitali, na komisariaty.
Urodziliśmy się tam, gdzie nie można: być dzieckiem, starać się o dzieci, mieć dzieci.
Co najwyżej kilka roślin doniczkowych.
Można żenić się z pracodawcą.
Uciekać w twórczość. Jeszcze nie zabronioną intymność.
Zaciekawiło cię to? Wytęż słuch jeszcze bardziej.
Przez zaschnięte gardło wołam swoje dzieci na obiad.
Podpływają pod szybkę. Dzisiaj są radosne,
ale pojutrze będą patrzyły na mnie jak na kata.
Łyżeczka jest miarą wszechrzeczy w zależności od przepisu.
Kończą się zapasy.
Z rzeczy, których nie planowałem, wydarzyło się wszystko. ST

 

IMG_20201015_202441__01_kc_ready

"Projekt bez tytułu" ST

Przez Twoje cebule

Stoję nad garem sam w ogóle
Taki jest krzywy początek pieśni
Czekam, by od Ciebie dwie cebule
Do środka wrzucić i je zeszklić
 
Nagle wodospad łez wylewam
Dosalam tak chili płynem z oka
Na desce papryka się podziewa
"Ciachaj mnie lub litość okaż!"
 
Nie mogę przestać - o ja przeklęty!
Nie widzę za dużo przez te krople
Nim zaczną formować się w odmęty
I najdą mnie myśli przeokropne
 
Zęby zaciskam z dumy kociej
Nie stracę rezonu, choćby nie wiem
Nie myśl sobie, że to w tęsknocie
To przez te silne cebule od Ciebie KC

 

IMG_20201005_214100__01_kc_ready

"Heheszek" KC