Słowem wstępu

Miał. W tym miesiącu na tapecie: młodzi artyści, zaszczute psy i przestraszeni ludzie. Ile z tych rzeczy odbija się w lustrze? Co jest tłem, co na pierwszym planie? Iluzje dnia codziennego jak krok do przodu. Wyjście z domu bez konieczności zabierania ze sobą dokumentów i pieniędzy. Bo nigdy nie wiesz. Bo trzeba się przygotować.
Ile miejsca i czasu trzeba zrobić na chwilę uważnej rozmowy, herbatę do pogapienia się przez okno, a może spacer bez celu poza słońcem nad głową i ziemią pod stopami (po jedzeniu nie polecam inaczej)? Chwilami mam wrażenie, że robi się ciasno. Przemożone pragnienie bycia czymś i zrobienia czegoś, gdy czas ucieka. Czy ucieka? A kto goni?

 
Kot Chaosu

Poszukiwanie miejsca na tej planecie trwa. Czas ucieka, a papieru wokół więcej i więcej.
Jak zatrzymać folię? Może statek kosmiczny. Łajka i Striełka tego nie zniosły. Trudno być z ulicy
i powiedzieć, że jest się tutaj, że się jest stąd, że nigdzie się nie idzie. Skoro i tak nie ma ram,
trzeba poczekać na śnieg lub na inne żywe srebro. #gadkaszmatka

 
Awałsia Askrobmysz

 

IMG_20191119_135204_kc_ready

Nibylandia

"Czuję się jakbym odbyła już z tobą trzy piosenki"

fragment "Tajemnicy Goczańskiej wesołej"

Niby nic specjalnego się nie wydarzyło

Ot zwykły dzień pracujący, może bardziej zauważalnie tłoczno, ale też bez przesady. W słoneczne popołudnie wracałem do domu tramwajem 35, mając przytłaczające wręcz poczucie odczepienia od rzeczywistości. Tramwaj przejeżdżał właśnie koło Parku Saskiego, gdzie stado Mateuszy w czarnych smokingach spacerowało wśród jesiennych liści w poszukiwaniu małego co nieco. Czy to w wyniku zauroczonia tym widokiem, czy - nie, zaskakująco wrócił mi skadrowany obraz minionego dnia. Niby nic specjalnego się nie wydarzyło. Siedziałem w wyjątkowo ciasnej kawiarni na Brackiej, gdzie dwie dziewczyny w wieku, który ciężko mi ocenić, rozmawiały przy późnoporannej kawie. Z odróżnianiem płci wydaje mi się nie mam większego problemu, ale w kwestii wieku - zdolność dedukcji magicznie mnie opuściła, nie pamiętam nawet kiedy. Nie w tym jednak rzecz. Dziewczyny był zauważalnie młode i złapałem się na myśli, która niecnie wślizgnęła mi się w kadr. Dzień później jak strzał w pysk olśnieniem, dotarło do mnie, że początek myśli sam w sobie budzi grozę: "Za moich czasów...". Słodki jeżu. "Kiedyś było inaczej" - znasz to? Pierdy umysłu. Kilka dni przed trzydziestymi urodzinami rejestruję prawdziwie archeologiczne znaleziska we własnej świadomości. Jeszcze magiczne daty, konstelacje gwiazd, wróżka Żaneta biegnie stawiać pasjansa. Cała ta retoryka oparta na porównywaniu siebie i czasów nie jest warta za dużo. Ile nie miałbym lat - przez te otwory w masce nie widać za dużo. Ten skromny wycinek życia, który widziałem i ten skromny wycinek życia, który widzę teraz i ten skromny wycinek życia kogoś innego, który widzę teraz nie pasują do siebie. I to chyba jedyne, co mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem. Co akurat nie stanowi zbyt stabilnego gruntu pod twierdzenia globalne.
 

IMG_20191115_151731__01_kc_ready

Bal absolwentów

Czy jeździsz jeszcze metrem?
Czyje w portfelu trzymasz zdjęcie?
Czy wiesz, gdzie mnie można spotkać?
Czy podobała ci się książka?
Czemu nie jesz? Co się dzieje?
A może co się nie dzieje?
Drzewo, kredyt, żona, mąż?
Ile kosztuje taki wąż?
Dom i auto, broń i sejf?
Czy wiesz, jak czesze się Nick Cave?
 

IMG_20191104_220233__01_kc_ready

Słowem występu

Gdy przed koncertem
Myśli na wkrętę
Krzyczą jak nadęte
To nie but rozprawia
Się z natrętem
Was się nie boję
Nastroje stroję
Donoszę niezwłocznie
Późno, lecz nie spocznę
Za upór dziękuję - postoję

Wyznania głuptacjańskie

kosmos2

Ugotowałem chłodnik

 
Ugotowałem chłodnik słodszy niż ryżuś
Strzelający jak popcorn słono-maślany
Nie naruszą go ręcę drżące nie trąci
Oszalały dziecior Bebilon oszczędzi go nawet
 
Łańcuch nygasów niezważony i wbijanie ćwieków
Nie wszystek schudne, wiem, że uniknie pogrzebu
Cząstka nie byle jaka i rosnący w oczach
Potąd będę coraz grubszy pokąd na Wiejską
 
Ma wstępować z milczącą posłanką dziennikarz
I niech mówią, że stamtąd gdzie bezrobocie huczy,
Z tego kraju gdzie gruntom nie brak wódy gdzie Dałny
Rządzą ludem rubasznym ja z nizin wyrosły
 
Jeszcze nic nie zrobiłem jako pierwszy,
Do Poznaniów przebywszy drogę,
Bądź dumna z moich zasług, i liście laurowe,
Melo-Pomelo daj mi wrzucać do garnka

Do Mariusza

 
Niepodchmielony w godzinie klęski
I obcy przypałom nagości
Takim pamiętaj być zawsze
Na zgon skazany Mariuszu
 
Weź to ogarnij czy słabo mija
Każdy dzień życia czy w święto
Walenia w pęto w Ustroniu
Pijesz starego Kenigera
 
Avenida ogromna i stary dworzec
Na chuj gałęzie splatają
W gościnnym cieniu i po kiego
Pędzi autobus linii 69?
 
Tu srają stare gołębie
Szybko wijące swe gniazda
Dopóki starczy gałęzi
I miejsc nieuczęszczanych
 
Ustąpisz Mariuszu ze wszystkich działek
I z Fontanny na placu Wolności
Ustąpisz i górę grosza
Zgarnie po Tobie kto inny
 
Czyś pracownikiem Estrady Poznańskiej
Czyś barmanem spod Minogi
Na jedno wyjdzie to w oczach
Bezlitosnego Patusa
 
Los na każdego z wyborczej urny
Spogląda prędzej czy później
Wyrok na wieczne wygnanie
Oby nie teraz, na zawsze

Do Karynoe

 
Nie pierdol, nie Twój interes Karynoe
Kiedy jebnąć mam ja, kiedy ty, nie rozkiminisz
Tego typa. Que sera sera, whatever will be wil lbe,
Czy to ostatnia niedziela, czy ta następna?
 
Pędzi struś pędziwiatr na oporne skały (migmig)
Weź zluzuj, zapomnisz kiedyś
Później chyba– lata latają jak latem komary;
Mając bekę z dzisaj, nie sraj się o jutro
 

Stryszek

IMG_20191130_0001_NEW
 

IMG_20191130_0004_NEW
 

IMG_20191130_0002_NEW
 

IMG_20191130_0003_NEW